„Dobrze się czuję na styku światów” – rozmowa z Mają Miro-Wiśniewską
Marta Szostak
09.5.2017
Dialogus
Na tę rozmowę czekałam wyjątkowo niecierpliwie. Artyści, których twórczość stanowi odbicie wybranego przez nich pogranicza, zawsze bardzo mnie inspirowali. Podziwiałam – i podziwiam nadal – ich zdolność myślenia „ponad”, ich umiejętność łączenia elementów pozornie do łączenia się nie nadających oraz wydobywania z nich rzeczy niezwykłych. Maja Miro-Wiśniewska – pedagog i flecistka specjalizująca się w grze na historycznych fletach poprzecznych i moja rozmówczyni – to autorka płyty DE ARTE RESPIRANDI, którą objęliśmy naszym medialnym patronatem. Szczególnie bliskie są jej obszary sztuki łączące estetykę barokową ze współczesną. Współprowadzi gdański zespół instrumentów historycznych i fundację SILVA RERUM i prowadzi klasę fletu traverso w Podyplomowym Studium Muzyki Dawnej Akademii Muzycznej w Gdańsku.
O sztuce oddychania i nowej muzyce na flet traverso
Iwona Granacka
09.5.2017
Recensio
Wykonywanie muzyki najnowszej na instrumentach dawnych może wydawać się dla niektórych nieco dziwne i bardzo niszowe, jednak nie jest nowym zjawiskiem ani na polskiej, ani na europejskiej scenie muzycznej. Nawet wśród muzycznych konserwatystów, przywiązanych do swoich pięknych instrumentów z epoki (lub ich kopii) i pisanego na nie repertuaru, pojawiają się czasami tacy, u których rodzi się pokusa sięgnięcia po repertuar współczesny. Można znaleźć też takich wykonawców, którzy z powodzeniem i wielką pasją funkcjonują na styku dwóch światów – muzyki dawnej i nowej.
Do tego ostatniego grona twórców należy między innymi Maja Miro-Wiśniewska – flecistka, improwizatorka i nauczycielka, z którą udało nam się przeprowadzić krótki wywiad do najnowszego numeru Fundamentum. Opowiada w nim ona sporo o swojej edukacji, projektach muzycznych oraz o najnowszej płycie De arte respirandi, która została właśnie wydana przez wytwórnię płytową wood and mood.
De arte respirandi nie jest albumem, na którym zostały nagrane przypadkowe utwory kompozytorów współczesnych, które łączy wykorzystanie fletu traverso. Część z kompozycji, które znalazły się na płycie zostało stworzonych specjalnie na zamówienie Mai Miro-Wiśniewskiej, pozostałe zostały napisane dla innych traversistów. Wszystkie utwory skomponowali na przestrzeni trzech ostatnich dekad tacy twórcy, jak: Murray Barsky, Miranda Driessen, Katarzyna Szwed, Marijn Biffchops, Maciej Jabłoński i Allison Cameron. Większość z nich wysuwa na pierwszy plan sam flet traverso, któremu towarzyszą ewentualnie jedynie dodatkowe flety (Elin Olstorpe, Dominika Staszkiewicz) lub efekty elektroniczne. Do współpracy przy utworze „Gibbous moon”, napisanym na nieco większą obsadę, flecistka zaprosiła Danutę Zawadę (skrzypce barokowe), Karolinę Koślacz (viola da gamba) i Maksyma Zajączkowskiego (klawesyn).
Miranda Driessen, Tijdglas (2009)
Ta płyta mogłaby być jak wiele innych albumów z muzyką współczesną, gdyby nie to, że flecistka postanowiła pójść jeszcze o krok dalej w swojej wizji całego projektu. Kompozycje stworzone na przełomie XX i XXI wieku są bowiem przeplatane fragmentami XVIII-wiecznych traktatów medycznych. Co medycyna ma w tej kwestii wspólnego z muzyką? Motywem przewodnim całego albumu jest tytułowa „sztuka oddychania”, dlatego fragmenty traktatów dotyczą budowy ludzkiego ciała (przede wszystkim elementów układu oddechowego) oraz tego, jak funkcjonuje. Oprócz poznania budowy nosa, jamy ustnej oraz przyczyn kataru, z traktatów możemy dowiedzieć się, jakie cechy posiada zdrowy organizm oraz jak zaradzić dolegliwościom gardłowym.
Czy dzięki wspomnianym fragmentom traktatów inaczej słuchało mi się nagranych utworów? Chyba nie. Nie tworzą one żadnej dodatkowej „narracji”, po prostu krążą wokół głównej osi albumu, którą jest sam oddech. Być może sprawiają jedynie, że słuchacz bardziej zwraca uwagę na sam proces powstawania dźwięku i to, co może rozgrywać się we wnętrzu organizmu flecisty. Jaki jest zatem flet traverso, który możemy usłyszeć na nagraniach? Bywa cichy, subtelny, sprzyjający medytacji, ale też momentami niepokojący i tajemniczy w swoim brzmieniu. To flet intrygujący nieoczywistością swojej barwy i mnogością zastosowanych technik – zarówno tych dawnych, jak i nowych. Ciężko jest mi jednak stwierdzić, jakie jest to nowe oblicze fletu barokowego. Przez to, że większość utworów prezentuje flet solo lub w połączeniu z elektroniką, trudno jest niekiedy, nie posiadając żadnego punktu odniesienia, uchwycić jego wyjątkowość. I tu pojawia się jeszcze jedna, dość paradoksalna dla mnie kwestia – dopiero na tle innych instrumentów, tworzących tło i zarazem specyficzny kontekst dla fletu traverso, jakby łatwiej jest usłyszeć to, co w nim tak szczególne – subtelność brzmienia i niuanse barwowe. Dlatego moją ulubioną kompozycją, spośród tych, które znalazły się na płycie De arte respirandi jest „Gibbous moon” (pol. Niepełna tarcza Księżyca) Allison Cameron z 1991 roku. Może wynika to też z tego, że flet ma tu mniej improwizatorską, a bardziej melodyczną funkcję, przez co jeszcze bardziej wyróżnia się na tle smyczków i klawesynu.
Kompozycji współczesnych pisanych specjalnie na flety historyczne nie ma zbyt wiele, a do tego wielu muzyków i słuchaczy nie ma pewnie w ogóle pojęcia o ich istnieniu. Myślę, że projekty takie jak De arte respirandi są dobrym sposobem na to, by pokazać piękno fletu traverso miłośnikom muzyki współczesnej. Mam nadzieję, że w kręgu muzyki dawnej też znajdą się tacy, którym ta płyta przypomni o wyjątkowości fletów historycznych i rzeczy bodaj najważniejszej – sztuce dobrego oddychania.
De arte respirandi
1. jedynie medycy
2. Murray Barsky, Yueta (1989)
3. corpus humanus
4. Miranda Driessen, Tijdglas (2009)
5. każda część ciała
6. Katarzyna Szwed, On the lyrical (2009)
7. nasus – nos
8. Marijn Biffchops, Antipode III (2010)
9. humory katarowe
10. Maciej Jabłoński, Będę pamiętać (2012)
11. cyrulik dentysta
12. Allison Cameron, Gibbous moon (1991)
13. na kaszel i ciężkość w piersiach
Flet poprzeczny w barokowej Europie nie miał jednolitej nazwy. Równolegle funkcjonowały określania: German flute, flûte traversière, flûte allemande, flauto traverso, czy traversa. Z tą niejednoznacznością spotykamy się także obecnie, zazwyczaj jednak używamy terminów flet barokowy lub traverso (czyli zwł. poprzeczny) dla odróżnienia jednoklapowego fletu historycznego od fletu współczesnego.